"Wieje wiatr" w Nowym Jorku!

"Nowy Dziennik" Polish Daily News - 3.10.2009

Z franciszkaninem o. Andrzejem Zającem rozmawia Bożena U. Zaremba

B.Z.: W tym roku przypada 800-lecie założenia zakonu franciszkanów i część polskich obchodów już miała miejsce we Wrocławiu i Gdańsku, natomiast główne uroczystości odbędą się w paĽdzierniku w Krakowie. Dlaczego tutaj?

O.A.Z.:Krakowski klasztor Franciszkanów jest takim polskim Asyżem. Bracia przybyli tu już w 1237 roku i pozostali do dziś, a nasz klasztor jako jedyny w Polsce działa bez dnia przerwy od XIII wieku. Data też jest nieprzypadkowa - 1, 2 i 3 paĽdziernika to triduum, a 4. przypada święto św. Franciszka - to są dni uroczyście obchodzone każdego roku we wszystkich klasztorach franciszkańskich.|

"Nowy Dziennik" Polish Daily News - 3.10.2009
Z franciszkaninem o. Andrzejem Zającem rozmawia Bożena U. Zaremba

B.Z.: W tym roku przypada 800-lecie założenia zakonu franciszkanów i część polskich obchodów już miała miejsce we Wrocławiu i Gdańsku, natomiast główne uroczystości odbędą się w paĽdzierniku w Krakowie. Dlaczego tutaj?

O.A.Z.:Krakowski klasztor Franciszkanów jest takim polskim Asyżem. Bracia przybyli tu już w 1237 roku i pozostali do dziś, a nasz klasztor jako jedyny w Polsce działa bez dnia przerwy od XIII wieku. Data też jest nieprzypadkowa - 1, 2 i 3 paĽdziernika to triduum, a 4. przypada święto św. Franciszka - to są dni uroczyście obchodzone każdego roku we wszystkich klasztorach franciszkańskich.

B.Z.: Reguła, jakiej podlega zakon franciszkanów, mówiąca o "zachowaniu świętej Ewangelii Pana naszego Jezusa Chrystusa przez życie w posłuszeństwie, bez własności i w czystości", nie uległa zmianie od 1223 roku. Czy zmieniła się jej interpretacja?

O.A.Z.: Trzeba sobie zdać sprawę, że zakony franciszkanów żyją nie tylko według Reguły, która jest zasadniczym i rzeczywiście niezmienionym dokumentem, ale również według odrębnych konstytucji, które Regułę interpretują. I one raz na jakiś czas ulegają rewizji, dlatego że świat się zmienia, zmieniają się też wyzwania, zarówno życia, jak i Kościoła.

B.Z.: Które formy życia zakonnego pozostały niezmienione?

O.A.Z.: Na pewno życie wspólne, wspólna kasa, modlitwa wspólnotowa. Spotykamy się trzy razy dziennie na modlitwie brewiarzowej. Podobnie wspólna eucharystia dalej pozostaje jednym z zasadniczych punktów dnia. A skoro mówimy o modlitwie, to oczywiście każdy zakonnik modli się jeszcze sam, bo tak, jak każdy człowiek wierzący, także i zakonnik musi nawiązać intymny i żywy kontakt z Panem Bogiem. Dopiero wtedy nasze bycie we wspólnocie nabiera sensu i głębi.

B.Z.: Czy we współczesnym życiu, pełnym zgiełku i pokus, trudniej jest się modlić, trudniej się wyciszyć?

O.A.Z.: Niewątpliwie tak, bo te wyzwania i pokusy są dzisiaj bardziej ewidentne. Choćby same reklamy - trudno iść przez miasto ze spuszczoną głową, bo można by nawet zabłądzić.

Może powiem o swoim doświadczeniu. Różaniec odmawiam zazwyczaj na mieście. Kiedy idę Plantami, przewiązuję miasto modlitwą jak wstążką. Myślę, że z tego też płynie jakieś dobro dla miasta. Jestem wtedy zajęty rozważaniem poszczególnych tajemnic różańca, staram się odnaleĽć w nich siebie i absolutnie nie przeszkadza mi miejski zgiełk.

B.Z.: Główne tereny działalności franciszkanów to pomoc ubogim, misje, kaznodziejstwo, prowadzenie parafii i sanktuariów oraz działalność naukowa. Tym zajmują się także inne zakony. Czym więc wyróżniają się franciszkanie?

O.A.Z.: Nie chodzi tyle o to co, ale jak to robimy. Dla mnie franciszkanin to człowiek, który wysłucha każdego, kto do niego przyjdzie, choćby wszyscy inni odesłali go już z kwitkiem, i zrobi wszystko, żeby mu pomóc. Według mnie takie właśnie jest przesłanie Ewangelii, może w najbardziej dosadnej i heroicznej formie.

B.Z.: Kto według Ojca ma największe predyspozycje do życia zakonnego?

O.A.Z.: To jest sprawa bardzo indywidualna, chociaż świętej pamięci ksiądz Jerzy świnka, doświadczony ojciec duchowny, powiedział kiedyś: "Co rodzina dała, tego seminarium nie zabierze, a czego rodzina nie dała, tego i seminarium nie da". To podejście może wydawać się dość radykalne, wręcz podważające sensowność istnienia seminarium, ale tu chodzi o bazę. Człowiekowi, który z rodziny nie wyniósł zasadniczych wartości, jest trudniej stworzyć tę duchową i moralną nadbudowę. Seminarium może pomóc, ale struktura bez fundamentu rodzinnego jest jak zamek na piasku - bardziej narażona na upadek. Jestem we wspólnocie zakonnej od dwudziestu lat, i co mnie dzisiaj najbardziej trzyma i chroni, szczególnie w sytuacjach trudnych, to jest to, co otrzymałem od rodziców.

B.Z.: "Doświadczenie Boga w "Uwielbieniu Boga Najwyższego" w świetle doświadczenia Boga w innych pismach św. Franciszka z Asyżu" to tytuł pracy doktorskiej, którą Ojciec niedawno obronił. Zastanawia mnie, co można jeszcze nowego powiedzieć na temat tej postaci?

O.A.Z.: Tekst, który analizowałem, jest jednym z trzech zachowanych do dzisiaj autografów św. Franciszka, tekst szczególny, bo napisany, jak to możemy sobie wyobrazić, krwawiącą ręką Franciszka tuż po otrzymaniu stygmatów. Jest to modlitwa, z całą litanią imion Boga i za każdym imieniem Boga kryje się bardzo konkretne doświadczenie. Więc kiedy Franciszek pisze na przykład: "Ty jesteś dobrem, wszelkim dobrem, najwyższym dobrem" albo "Ty jesteś radością i weselem", to znaczy, że Boga doświadczył w swoim życiu właśnie jako dobro czy też radość i wesele. Moja praca polegała na tym, żeby wyszukać w innych pismach Franciszka właśnie te miejsca, w których on mówi o doświadczaniu Boga. I przy tej analizie objawiło się niezwykłe bogactwo przeżyć i znaczeń.

B.Z.: Ojciec, znany również jako poeta, jest autorem tekstów do ostatniej płyty zespołu Galicja pt. "Wiał wiatr", które są swoistym komentarzem do życia św. Franciszka. Jednocześnie można je odczytać jako uniwersalne wskazówki dla współczesnego człowieka.

O.A.Z.: Taki był zamysł. Jesteśmy często przyzwyczajeni do posługiwania się pewnymi, dobrze już utrwalonymi ikonami świętych i staramy się ich nie naruszać. Takie schematy są potrzebne, żeby się świętymi zachwycać, ale trzeba też przedzierać się przez nie i dochodzić do żywego człowieka, z krwi i kości, bo schemat nie za bardzo jest w stanie nam pomóc w rozwiązaniu naszych życiowych problemów czy odnajdywaniu odpowiedzi na nasze pytania. Tak więc starałem się pokazać Franciszka bardziej współczesnego, jako człowieka, który przeżywał te same problemy co my. Jestem zresztą przekonany, że człowiek już od Adama i Ewy cały czas szuka odpowiedzi na te same pytania - o sens istnienia, o miłość, o samotność.

B.Z.: Czego symbolem jest tytułowy wiatr?

O.A.Z.: Pierwsze skojarzenie dla mnie, jako człowieka wierzącego, to Duch święty. Ale spójrzmy też na naszą rozmowę: siedzimy sobie tutaj, wiaterek nas owiewa, ale w chwili zastanowienia odczujemy, że dotyka nas podmuch nadprzyrodzoności, że w tym zabieganym życiu wyzwala myśli, które sięgają ponad ten świat. Pamiętamy też wszyscy ten niesamowity obraz w czasie pogrzebu Ojca świętego, który poruszył chyba każdego na całym świecie. Wiał wiatr, przewracał kartki Biblii i w końcu ją zamknął. Nic takiego, tylko wiatr, a przecież widzieliśmy wszyscy, że działo się coś nie z tej ziemi.

B.Z.: Na płycie nagrany jest także piękny tekst "List", nawiązujący do pierwszych słów Ewangelii według św. Jana: "Na początku było słowo, a słowo było u Boga...". Jest to wyraĽny dowód, że ojciec nie rzuca słów na wiatr...

O.A.Z.: To prawda, słowo jest niezwykle ważne. Również było ważne dla Franciszka, dlatego chciałem, żeby tekst poświęcony słowu mówił o tym bardzo dobitnie. Ponadto w interpretacji Jerzego Treli brzmi szczególnie wymownie. Wśród wielu listów, które napisał św. Franciszek, wyjątkowe miejsce zajmuje tak zwany "List do wiernych", w którym wyjaśnia: "Będąc sługą wszystkich, mam obowiązek służyć wszystkim i udzielać wonnych słów Mojego Pana".

Franciszek czuje się wewnętrznie zobowiązany do tego, żeby słowo, które sam otrzymuje od Pana, przekazywać innym. Proszę zwrócić uwagę, że dla niego słowo ma nawet zapach. Franciszek opowiada w tym liście historię Jezusa jako historię słowa: "To Słowo Ojca (...) przyjęło prawdziwe ciało naszego człowieczeństwa". Widać więc u niego niezwykle odpowiedzialne i pełne zachwytu podejście do tajemnicy słowa.

B.Z.: Koncept rycerza i rycerskiej postawy, jaką przypisuje się św. Franciszkowi, też zdaje się dla Ojca odgrywać istotną rolę.

O.A.Z.: Jako młody człowiek Franciszek bardzo chciał zostać rycerzem. Potem rycerskość odczuł w swoich kościach dość mocno, kiedy został pojmany w wojnie między Asyżem a Perugią i rok spędził w lochach. Te ciężkie doświadczenia wcale w nim nie zabiły rycerskich pragnień, bo jeszcze raz wyruszył na wojnę. PóĽniej wydarzyło się coś duchowo niezwykłego, kiedy pod Spoleto usłyszał głos, który zinterpretował jako głos Boży: "Franciszku, komu lepiej służyć: Panu czy słudze?". Franciszek miał odpowiedzieć: "Panu". W rezultacie tej rozmowy z Bogiem zdecydował się zostawić życie, które do tej pory wiódł, i oddać się służbie Bogu, ale odwaga, szlachetność serca i hart ducha były w nim do końca.

B.Z.: A w nas?

O.A.Z.: Niestety, brakuje nam czasem tej rycerskości, choćby w sposobie bycia, w sposobie mówienia czy w odpowiedzialności za słowo.

B.Z.: Co jest największym wyzwaniem stojącym obecnie przed franciszkanami?

O.A.Z.: Wciąż to, od czego rozpoczęliśmy naszą rozmowę, czyli życie według Ewangelii świętej. Największą pokusą dla nas jest abstrahowanie od tego, co jest istotą życia franciszkanina, co nadaje sens temu, co robimy i rozwiązywanie problemów używając logiki tylko ludzkiej. Logika ludzka może doprowadzić nas jedynie do przekonania, że jesteśmy zupełnie światu niepotrzebni. A sam fakt, że jesteśmy wspólnotą i że jesteśmy razem dla jednej sprawy - służby Bogu i służby ludziom - jest znakiem nadprzyrodzoności czy znakiem innego świata, do którego każdy, bardziej czy mniej świadomie i tak zmierza.